poniedziałek, 14 października 2013

Beauty Blender - czy warto inwestować ?

Widzę, że ostatni temat się Wam spodobał więc idąc za ciosem napiszę dziś recenzję porównawczą dwóch produktów, z czego jeden z nich to przedłużenie mojej ręki przy makijażu ;)

Chodzi o Beauty Blender.
Jest mnóstwo rewelacyjnych porównań, opinii, testów na żywo itp. na YT ale ja postanowiłam napisać po swojemu :)

Jajko poznałam jakoś rok temu . Trafiłam na nie przypadkiem błądząc (jak zwykle godzinami ;) na YT.
Naoglądałam się no i musiałam kupić. Nie mogłam sobie odmówić. Jedynym odciągającym mnie od tego faktem była cena. Ja nigdy nie inwestowałam dużych pieniędzy w pędzle (może dlatego, że całe życie służyły mi za nie palce) i nie stawiałam na jakość.
Tak samo było w przypadku BB. Szukałam tańszego odpowiednika w drogeriach ale niestety nic nie było... Jak już skończyłam się rozglądać to trafiłam na jajko przypadkiem. Nie było ono w prawdzie identyczne ale wtedy wydawało mi się nawet lepsze! Kosztowało 28 zł ( drogeria Natura) i wyglądało tak



To znaczy może nie do końca tak samo bo nie było jeszcze popękane... Ten gruszkowaty kształt wydawał mi się poręczniejszy a sama gąbka identyczna. Zachwycałam się nią strasznie! ALE po wyjęciu z opakowania była odgnieciona. Namoczyłam ją bo myślałam, że to coś zmieni. Nie, myliłam się. Odgniecenia są widoczne nawet na tych zdjęciach. To był jej pierwszy minus. Drugi to fakt, że była twarda... Z opisów wyczytałam, że nie powinno tak być. Przy stemplowaniu wydawała dziwny dźwięk a sama ta czynność nie była przyjemna. Ale co tam! Miałam BB i było super. Do czasu kiedy nie zaczęła się rozpadać w rękach :) Myłam ją po każdym użyciu bo nie lubię miziać się po twarzy zarazkami. Po 2 miesiącach użytkowania wyglądała fatalnie... Żeby ją dobić używałam jej jeszcze miesiąc i wróciłam do moich palców.

W wakacje postanowiłam wypróbować oryginał. Mimo lekkiego urazu do jajka postanowiłam dać mu drugą szansę :) Pomyślałam, że kupię je sobie w Irlandii i będzie troszkę taniej. Otóż nie, cena była identyczna. Cóż, trzeba to było przełknąć... Poszłam szybciutko do sklepu ale i tam mnie rozczarowali. Były tylko w białej wersji z Solidem w komplecie a to już mnie nie interesowało (jakoś uparłam się na klasyczny kolor). Po powrocie do Polski dalej się rozglądałam i trafiłam na Allegro ofertę nie do odrzucenia. Oryginalny BB za 75 zł. Kupiłam. Mam. Kocham! :)
Moje cudo wygląda tak. 
Jej plusy to to, że ma genialną strukturę i po namoczeniu pęcznieje ale nie zostawia wody na mojej twarzy. Nie chłonie podkładu tak jak jej poprzedniczka i nie wydaje takiego dziwnego dźwięku...
Obie w prawdzie są zafarbowane ale to kwestia pigmentacji podkładu a nie samej gąbki.
Używam jej w tej chwili 2 miesiące i jest w stanie nienagannym. Wydaje mi się, że jak będę ją odpowiednio czyścić to zostanie ze mną na wieki :)


Jeśli chodzi o moje rady to bardzo Was proszę, nie kupujcie podróbek... Możecie się tylko zrazić i stracić pieniądze a nikt tego nie lubi. Lepiej już odłożyć i zainwestować w oryginalne jajeczko a nie będziecie rozczarowani! 



Jeśli to wasze pierwsze zetknięcie z tym produktem i chcecie ogólnie o nim poczytać polecam wizaż i oryginalną stronę.
Macie tu link do polskiej strony z oryginalnymi produktami
http://beautyblender.net.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz